Dr Andreas Glenz, prezes firmy PREVAC sp. z o.o. o tym, jak polskie przedsiębiorstwo stało się wiodącym producentem aparatur naukowo-badawczych na świecie i gdzie znajdują się granice innowacyjności.
Został Pan laureatem Śląskiej Nagrody Jakości. Co oznacza dla Pana „jakość w firmie”? W jaki sposób stara się Pan zapewniać ją w PREVAC?
U nas w firmie pojęcia takie jak jakość, precyzja czy innowacyjność odgrywają kluczową rolę. Profil prowadzonej przez nas działalności wymusza na firmie dbałość o jakość w każdym detalu, gdyż „diabeł tkwi w szczegółach”. Jednostki na jakich operuje firma to dla wielu osób czarna magia. Stabilność i dokładność mierzona jest tu w nanometrach, Angstremach czy mikro radianach. Osiągane ciśnienia aż po próżnię zbliżoną do kosmicznej, napięcia od części dziesiętnych po kilkadziesiąt tysięcy voltów, prądy od femto, aż po tysiące amperów czy częstotliwości sięgające kilku giga herców – to dla firmy chleb codzienny. PREVAC nie może sobie pozwolić na niedoskonałość, gdyż powodowałaby ona spore straty jak i uszczerbek na reputacji firmy. Nad jakością procesów oraz produktów firmy czuwa specjalnie powołany dział kontroli jakości.
PREVAC otrzymał także niedawno certyfikat „Upoważnionego przedsiębiorcy”, przyznawany firmom zapewniającym bezpieczeństwo swoich miejsc i towarów. Takie poświadczenia otwierają przed przedsiębiorstwem nowe możliwości?
Z otrzymaniem takiego certyfikatu wiąże się szereg udogodnień przy dokonywaniu obrotu towarowego. Status AEO jest uznawany w całej Wspólnocie i powoli powszechnym staje się, że kontrahenci preferują współpracę z podmiotami AEO lub wymagają uzyskania takiego statusu od swoich partnerów biznesowych. Certyfikat jest potwierdzeniem, że podmiot jest wiarygodnym partneremi że z taką firmą można bezpiecznie zawierać wszelkie porozumienia handlowe. Im więcej podmiotów AEO włączonych jest w międzynarodowy łańcuch dostaw tym większa gwarancja bezpieczeństwa przepływu towarów w tym łańcuchu, a tym samym większa przychylność organów celnych.Uzyskanie statusu AEO pozwala na sprawniejsze i szybsze działanie w ramach odpraw celnych transportów międzynarodowych, co daje nam gwarancję dostarczenia materiałów na czas do klienta.
W branży naukowo-technologicznej szczególnie ważna wydaje się innowacyjność. Postęp technologiczny ma Pańskim zdaniem jakieś granice? Co może go hamować? W jaki sposób stymulować innowacyjność przedsiębiorstwa?
Innowacyjność jest tym, co trzyma nas przy życiu. W naszej branży wszystko bardzo szybko się zmienia. Musimy stale więc pracować nad rozwojem naszych technologii i produktów, bo wymogi klientów są coraz to wyższe a konkurencja nie śpi. U nas ta innowacyjność wychodzi w pewien sposób naturalnie – naukowcy mają coraz to nowsze pomysły, obmyślamy wspólnie coraz to bardziej innowacyjne technologie i budujemy aparatury umożliwiające powstanie wynalazków na skalę światową – wzajemnie się napędzamy. Granice innowacyjności narzucają ramy ludzkiego pojmowania, nasza wiedza, kreatywność, energia i chęci. Oczywiście hamulcem dla innowacji są wszelkie niekorzystne uwarunkowania ustrojowe kraju – wojna, głód, bezrobocie, wrogie religie, itp. wszędzie tam, gdzie potrzeby pierwszego rzędu są na piedestale. Poza tym hamulcem bywają często ograniczenia administracyjno-prawne, patrząc chociażby na ogrom biurokracji towarzyszącej pozyskaniu funduszy czy też prawo budowlane, sądownictwo, brak wiedzy urzędniczej, itp. Innowacyjna działalność niesie jednak za sobą spore ryzyko niepowodzenia. Dlatego też wsparcie finansowe tego typu przedsięwzięć jest celowe.
Przez wiele lat pracował Pan w znanej niemieckiej firmie oraz na jednym z tamtejszych uniwersytetów. Jak wygląda tam rynek technologiczny? Jakie są różnice między polskimi a niemieckimi producentami aparatury technologiczno-naukowej?
Kiedyś te różnice były bardzo znaczące. Tam zaawansowane technologie sporo wcześniej wpisane były w charakter kraju. Dziś widzimy jakie są tego skutki – na Zachodzie jest sporo firm, które obcują z high-tech a w Polsce jest ich zaledwie kilka. Ja miałem to szczęście, że mogłem nabyć wiedzę i doświadczenie w krajach wysokorozwiniętych technologicznie, więc zakładając firmę w Polsce zaimplementowałem w niej sporo sprawdzonych mechanizmów oraz zaczerpnięty know-how. Rozwijam razem z naszymi współpracownikami tę wiedzę od 20 lat, tak też weszliśmy w najtrudniejszą niszę aparatur multifunkcjonalnych, czyli tych najbardziej rozbudowanych. Nasze aparatury w żadnym stopniu nie odbiegają jakościowo od aparatur naukowo-badawczych oferowanych przez naszych zachodnich konkurentów, a wręcz często w wielu kwestiach ich wyprzedzamy. Należy też wspomnieć, że w tamtych krajach znacznie lepiej jest zorganizowane szkolnictwo, szczególnie to zawodowe a Uniwersytety czy różne placówki naukowe są w stanie sporo zaoferować firmom z sektora high-tech, co z kolei znacznie przyśpiesza rozwój tamtejszych firm.
Podczas naszej ostatniej rozmowy mówił Pan, że firma cały czas odnotowuje wzrost zatrudnienia. Dostęp do wykwalifikowanych pracowników nie jest problemem na Górnym Śląsku?
Sporo zdolnej lokalnej młodzieży wyjeżdża na studia do dużych miast i po części tam zostaje, gdyż wie, że nie ma w regionie możliwości podjęcia pracy zgodnej ze swoim wykształceniem. My jesteśmy zakładem pracy, który chętnie przyjmuje fizyków, chemików, automatyków, materiałoznawców, konstruktorów, mechatroników, elektroników, informatyków, programistów, matematyków, tokarzy, frezerów, spawaczy, serwisantów, itp. Jest jednak spora grupa młodych ludzi, których męczą duże aglomeracje i wolą żyć na łonie natury, którzy nie chcą przebywać z dala od swojej rodziny, wiążą przyszłość z ojcowizną i cieszą się, że mogą podjąć pracę np. w PREVAC-u. Nasze technologie to najwyższy szczebel, także i tak sami musimy sobie niejako „wykwalifikować” pracownika, który ma pewną bazę wiedzy zdobytą w szkole czy na studiach. Naturalnie jest pewien problem z pozyskiwaniem wykwalifikowanej kadry, dlatego podejmujemy wiele starań w tym kierunku. Współpracujemy ze szkołami zawodowymi, technikami oraz uczelniami wyższymi. Współtworzymy programy nauczania, przyjmujemy praktykantów, stażystów czy też studentów. Utworzyliśmy klaster technologiczny„Silesian Technopolis”, w ramach którego chcemy podnieść poziom nauczania zawodu, tak, aby przyszły pracownik był lepiej przygotowany do podjęcia pracy– chcemy tym samym podnieść rangę regionu.